Naszła mnie pewna rozkmina. Nie wiem czy ktoś zauważył, ale Drake zabił w swoim życiu 9999999999 żołnierzy z kwalifikacjami, którzy potrafili równać wioski z ziemią i bez trudu wybijać setki setek mieszkańców itd. i wychodził z tego zwykle bez najmniejszej ranki, czy zadraśnięcia. Sully był już chyba postrzelony 2 razy (raz fejkowo, no dobra). Oni są jacyś nieśmiertelni? Poza tym żeby zabić gościa, który nawet nie ma kamizelki, trzeba władować sporo ołowiu, gdzie tu realizm? Ta gra jest tak kiczowata, że nie wiem czemu ja i masa innych ludzi w to ciągle gra, trzymamy się chyba ślepo tych niektórych fajnych rzeczy, które dupsko ND ratują...
Ale ta gra to naprawdę shit jakich mało. Zero, zero i jeszcze raz zero realizmu. Dziadek złodziej i cherlak złodziej wędrują po całym świecie, poszukując skarbów, nikt ich nie postrzelił, za to oni zabili miliardy żołnierzy.
A najśmieszniejszy jest online, kiedy w trybie kooperacji napie*dalasz Lazarevicowi po łysej pale przez pół godziny i dopiero wtedy pada, fuck logic! Cutscenki i kampania nie mają żadnej styczności.