pozwolilem sobie edytowac temat by go rozwinac

czyli tak jak w temacie
jak spedziliscie swieeta ?? nie bylo mnie na forum wiec nie wiem ;(
staram sie nadrabiac zaleglosci

moje swieta (a raczej przygoda swiateczna) zaczely sie 22 grydnia o godzinie 20stej...
Wtedy oto wyruszylem z Dublina autobusem, mialem przesiadke w Londynie...
Bylo ciekawie, jedna pijaczka siedzaca obok caly czas gadala przez telefon bardzo glosno (az zasnela) potem jednak z tylu autobusu jakis pijak zaczal spiewac i budzic wszystki i przeklinac hehe
Gdy pijaczka sie obudzila krzyknela: Zamknij sie
Tu sa dzieci !! xD
i kolesia wysadzili na pierwszym przystanku w anglii

w anglii mialem okolo 7 godzin przed autobusem wiec z zona zdalismy bagaze na dworcu i wyruszylismy na podboj Londynu

bylo nawet fajnie

kupilismy male pamiatki

zjedlismy cos i takie tam

i w koncu wyruszylismy autokarem do polski

co prawda organizacja byla kiepska... ale wazne ze dotarlismy

bylo malo postojow wiec bylismy 2 godziny przed czasem, co sie nie czesto zdarza

za to pierwszy raz plynalem promem z anglii do francji, zawsze jechalem eurotunelem... plynie sie godzine dluzej i strasznie buja

nie to co z Dublina do anglii

z ciekawszych rzeczy bylo jak Anglik jadac do swojej polskiej dziewczyny probowal pic z polakami...
skonczylo sie na tym ze polacy dobrze sie bawili a anglik tylko zarzygal sobie pod nogami...
ale szacunek ma za to ze probowal pic z polakami

Wracajac do tematu, w kielcach bylismy okolo godziny 16 w Wigilie (planowo byla 18 plus zawsze opoznienia)
30min pozniej bylem juz w swoich ukochanych Starachowicach

Wykompalismy sie wiec i zasiedlismy do stolu u moich tesciow,2 godziny pozniej bylismy na kolacji u mojej babci. i tak mniejwiecej odbijalem sie od 3ch domow : tescie/rodzice mamy/rodzice taty
Codziennie rano budzila mnie mala Wiktoria, lat chyba 3, moze 4... bardzo lubi moja zone i mnie, wiec jak tylko wstawala to leciala do nas do pokokju,popatrzec jak spimy... no ale ze rano zawsze chce sie do toalety to za dlugo nie moglismy udawac ze spimy

i tak do sylwestra... sylwester spedzony u szwagrow, wyszedlem ostatni i o wlasnych silach wiec jest sukces...
kaca dopiero w irlandii wyleczylem

1 stycznia mialem samolot o 20 do irlandii, bardzo nie lubie latac, a tu jeszcze 3 godziny jazdy autem plus 2 i pol godziny lotu... po prostu kac straszny... ale dalem rade

Pozdrowienia dla lini lotniczych Rayanair za samoloty dla beznogich karłów ktorzy jako jedyni mogli w nich usiasc wygodnie

))))
a teraz sobie odpoczywam bo mam jeszcze 2 tyg urlopu

))
i to by bylo chyba na tyle hehe

jak sie komus chcialo czytac to brawa dla niego

tak czy inaczej
Szczesliwego Nowego Roku

