Oby wszystko poszło dobrze
oby tam była... proszęNerwowym ruchem Sokół otworzył zamek od drzwi dawno już opuszczonego bloku.
Uff przynajmniej to mamy za sobą-Snajper, zobacz pasuje! Pasuje! Krzyknął z uśmiechem do przyjaciela i jednym ruchem otworzył drzwi.
Ciemno, ciemno. Gdzie ta latarka? Ach kurna no tak, prawa kieszeń, zawsze zapominamChłopak szybkim ruchem wyjął przedmiot z kieszeni.
-No cholera Piter co ty robisz, ile czekać można
Pewnie wyszedł z budynku,znów coś odwalił Westchnął.
-No chodź.Mało czasu mamy słyszysz? Wiesz przecież...
Snajpera nie było
Zaraz, przecież by tak po prostu nie zniknął. Musi być gdzieś tu...może krzyknąć?-Stary!?
Brak odpowiedzi.
Sokół wsłuchał się w ciszę.
Przyjemny podmuch wiatru i nieustanne złowrogie bicie zegarka na ręku bohatera, nic więcej.
-No gdzie jesteś!!? Najwyraźniej już zdenerwowany ponowił próbę nawoływania przyjaciela.
Echo głosu odbiło się od ścian budynków, a kałach na ramieniu zaczął bujać się mocniej.
Przypomnij sobie słowa Henrego.... cholera ,,Misja najważniejsza''-PITER! Żadnej odpowiedzi.
Obiecuję zaraz wrócę, obiecuję poszukam Cię, daj mi tylko 10 minut, obiecujęSzybkim krokiem wrócił do budynku, zapalił latarkę z nerwów mocno uciskając ją w ręku.
To ważniejsze od człowieka?Boże co ja robię??Starając się przestać myśleć ruszył po schodach.
To nie tak daleko 6 piętro i jesteśmy w domu...heh ale muszę, muszę poszukać Pitera, tak.6 piętro mieszkanie numer 47.
Po chwili drzwi stanęły otworem.
To co zobaczył, sprawiło że pomimo nerwów w pewnym sensie poczuł na chwilę spokój wewnętrzny: tutaj wszystko było tak jak przed katastrofą, nic nie zostało naruszone, idealny porządek, tylko masa kurzu
Ale to nic, to nic...Sokół spojrzał na zegarek
Cholera, wystarczy, wystarczy, na pewno przecież musi***
Mam...znalazłem, w końcu znalazłem. Przecież mogłem tu przyjść od początku...głupi. Ale tak już wracajmyŚciskając w ręku zdobycz, zdąrzył spojrzeć jeszcze w zawieszone w przedpokoju lustro. Z odbicia patrzyła na niego wysoka, wyprostowana postać, w masce przeciwgazowej, około 16 lat.
***
Szybkim krokiem zbiegł po schodach, nie które przeskakując,aby było szybciej,
20 minut ,zostało 20 minut, słońce już prawie zaszło, kurna! Snajper, gdzieś tu jest na pewnoGorączkowo rozejrzał się po opuszczonej okolicy
Idiota, idiota!! Mogłem go szukać...może. możeChłopak przebiegł kawałek drogi.
Jezu proszęSpojrzał w niebo...zegarek zaczął wydawać melodię. Pięć minut zostało pięć minut.
***
Proszę o szczere ocenianie bez żadnych forów, czyli naprawdę co o tym sądzicie...mam tego 4 grube zeszyty, ponieważ gdy się nudzę po prostu piszę, tak po prostu nawet jak mi nie wychodzi.

Pozdro
